Drugi tydzień ferii przed nami.
Na trzy następne zajęcia zaplanowaliśmy tworzenie kreacji. Zanim jednak rozpoczęły się prace twórcze, każdy musiał zająć się cementowymi rzeźbami i miskami.
Uczestnicy zajęć zdjęli z form folie ochronną i pokryli farbą.
Starożytne naczynia zyskały kolor i blask:) W taki sposób dopięliśmy poprzedni tydzień. Pora na kolejne wyzwania.
Na pierwszy ogień poszły maski.
Dzieciaki otrzymały maski tekturowe, które stanowiły bazę do ich pomysłów. Każdy narysował projekt swojej postaci i rozpoczął właściwą pracę.
Część osób w pierwszej kolejności pokryła maski farbami akrylowymi, część zabrała się do wycinania kształtów z arkuszy filcu lub pianki, które przyklejone zostały do maski.
W pocie czoła, odgłosach ostrzy wydawanych przez nożyczki, wśród okrzyków radości i zdziwienia, kiedy przyklejone kawałeczki materiałów odpadały, a później trzymały się masek, każdy dzielnie wykonał swoją maskę. W międzyczasie usłyszeliśmy także dwie legendy, które wymyśliły zespoły. Podczas ostatniego spotkania zostaną spontanicznie odegrane na Łączyńskiej scenie w przyjaznym gronie:) Obie historię są więcej niż ciekawe, wesołe i oj.. szalone:)
Gdy już wszystkie maski zostały dopracowane w szczegółach, zabraliśmy się za przygotowanie deseru. Każdego dnia dzieciaki zajadają różne "cuda", więc we wtorek można zjeść szyszki:)
Przepis na szyszki wymaga dobrej organizacji, współpracy i sprytu. Wymagania godne dzieciaków z Łączyńskiej Huty. Kto jak nie oni dadzą radę:)
Nie pierwszy raz mamy okazję pracować wspólnie i dobrze wiem na ile stać te dzieciaki, W momencie są wstanie zmobilizować się, zabrać do pracy, pomóc sobie nawzajem, wesprzeć dobrym słowem lub pomysłem. I mimo, że są momenty rozluźnienia, oni wiedzą, że ja wiem:) Wiedzą, że nie uda im się ukryć ich zdolności:)
Uśmiech proszę:) |
Artur jako wąż w fartuszku:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz