czwartek, 19 stycznia 2017

Brudna robota, czyli rzeźby z wyjątkowego cementu.

Nie jestem pewna, czy dzieciaki uwierzyły w moje wczorajsze słowa, kiedy to zdradziłam, że na zajęciach będziemy bawić się cementem:)

Pierwszy raz na szałOLInowych zajęciach pojawiła się ta masa właśnie dziś, w postaci cementu kreatywnego do modelowania. Niedawno ten produkt pojawił się na rynku, ale daje takie możliwości, że robię maślane oczy, gdy tylko o nim myślę:) W swoim składzie zawiera włókna, które pozwalają modelować, lepić, tworzyć dzieła jak z plasteliny, gliny, itp. Dodatkowo wysycha szybko, jest samoutwardzalna i odporna na warunki atmosferyczne. Dzieciaki z Łączyńskiej Huty już wiedzą, że istnieją też: cement biżuteryjny i zwyczajnie kreatywny:D Przyjdzie pora, a i z tymi produktami się zapoznają. 

Tym razem, jak prawdziwi greccy artyści, uczestnicy zajęć urealniali własne pomysły na rzeźby i misy ozdobne.
Początek prac z cementem kreatywnym nie był łatwy. Po pierwsze, dzieciaki musiały rozmieszać odpowiednio proszek z wodą. Utrudnieniem było szybkie twardnienie lub namoczenie proszku. Nawet mała ilość wody powodowała, że w miskach robiło się błoto zamiast masy. Jednak, wymęczone paluszki w końcu dawały radę i mogła rozpocząć się właściwa praca.



Podstawami lub formami prac były miski pokryte folią. Dzięki temu mogliśmy uratować miseczki:)



Dzieciaki powoli formowały odpowiednie kształty przy pomocy własnych rąk oraz narzędzi do modelowania. Co rusz masę trzeba było "poić", bo niemal schła na naszych oczach.






Prace dziewcząt to głównie miski z ładnymi zdobieniami i kamykami. Chłopcy najczęściej wykonywali miecze, ale pojawiła się też studnia i fotel:)

Artur próbował odstraszyć miną aparat i stojącą za nim aparatkę:) Niestety z marnym skutkiem:)

Hmmm.. jak by ulepszyć moje dzieło..








Przyozdobione mozaiką prace wędrowały na małe suszenie do nagrzewnicy, a później dosychały na parapecie:)


Czarek i jego broń starożytnego rażenia:)

Studnia Artura.


Po tak twórczej pracy, należał się dzieciakom deser.
Przygotowywaliśmy lody owocowe. Podczas gdy jedna grupa pracowała nad tworzeniem własnej legendy, druga przygotowywała pierwszą porcję lodów. W kuchni działo się prawdziwe szaleństwo. Drużyny dobierały składniki, biegały w łyżeczkami, uciekały przed pracującym thermomixem i w końcu docierały do stołu z porcjami pysznych lodów.



Osłodzimy kuzyna:)


Podjadanie jak w domu, prosto z łyżki:)



Trzy różne smaki, trzy grupy wykonawców, dużo śmiechu i zabawy:)

Krzyśkowi lody wyjątkowo smakowały:)

Podczas pisania legend i zajadania kolejnych porcji lodów, rzeźby wykonane przez dzieciaki zaczęły twardnieć, schnąć i zmieniać kolory. Efekt będzie widoczny dopiero po 24 godzinach, a w związku z naszym terminarzem zajęć, artyści ujrzą swoje dzieła dopiero we wtorek.
Z tego co już widać, warto czekać:)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz