Dawno nie odwiedzałam ludzi i miejsca,
które kocham. W natłoku myśli, spraw i obowiązków zapomniałam się
zatrzymać i odetchnąć. Pędziłam jak szalona już od dłuższego czasu, ale ile
można? Jak długo mogą działać baterie? Chyba już czas nabrać
nowych sił.
Jako, że od dłuższego czasu chodziła
za mną myśl wyjazdu do babci, postanowiłam wreszcie coś z tym
zrobić. Z samego sobotniego rana, razem z szałOLInową mamą
wybrałyśmy się na gościnę:)
Dom mojej babci jest miejscem mojego
dzieciństwa. To mój drugi dom. Między ludźmi, którzy tam
mieszkają, czuję się dobrze, spokojnie, tam mogę się
zrelaksować.
Z każdym zakątkiem wiąże się
mnóstwo wspomnień, takich, że nie raz padałam ze śmiechu podczas
rozmów z kuzynkami, z którymi spędzałam w tamtym okresie masę
czasu. Każde miejsce, nie ważne czy to podwórko, dom, pole, ogród,
stodoła, miejsce pod schodami, drzewa, przyczepa, każde, dosłownie
każde jest przepełnione szczęściem dzieci, które mogły się
bawić tam od rana do nocy. Boże, jakie to wspaniałe wychowywać
się na gospodarstwie lub choć jakiś czas na nim przebywać.
Pierwszymi stworzeniami jakie nas przywitały były koty dzikusy (już nie ma dzieci, które mogłyby je wygłaskać i oswoić) oraz pies, któremu o dziwo, znudziło się szczekanie.
Na spacer po ogrodzie wybrałam się z wujkiem.
Z dumą prezentował dorodne owoce drzew i krzewów, które dogląda i pielęgnuje.
Podziwialiśmy śliwki węgierki, nektarynki, orzechy, maliny i czerwone porzeczki.
Zaskoczyły mnie olbrzymie orzechy laskowe. Nigdy nie miałam okazji podziwiać tak dorodnych owoców.
Niektóre owoce kojarzą mi się z często
głupimi, przyznaję, pomysłami:)
Weźmy na przykład takie wiśnie.
Piękne, dorodne, czerwone, a niektóre
aż czarne. Z przyjemnością zerwać sobie kilka wisienek prosto z
gałęzi, ale wyobraźcie sobie jak się mały człowiek może
zmęczyć, gdy pomaga przy zaprawach, a tych wisienek trzeba zerwać
trochę więcej niż kilka.
Co się dzieje, gdy dorośli w domu
pestkują wiśnie, a dzieci zostają same? Też pestkują wiśnie,
ale na swój sposób. Do dziś pamiętam radość i poplamione
koszulki od wiśni, którymi rozgrywałyśmy mecz badmintona... Tak,
wiem... Mądre to nie było, zmarnowałyśmy sporo jedzenia, ale
wtedy tak nie myślałyśmy. Zabawa była przednia:)
Wiśni zawsze było sporo w ogrodzie
babci. Teraz, od kilku lat, wujek zasadził sporo wiśni i z ogrodu
zrobił się mały sad. Mimo, że roślin jest sporo, wujek dba, o
każde drzewko, a te odwdzięczają mu się owocami.
Trzy niesforne
dziewczynki już dorosły i nie grają wiśniami, tylko zrywają do
miski, tak jak babcia przykazała:)
Pomiędzy robieniem nowych „domków”
w najróżniejszych miejscach, bardzo często biegłyśmy z
dziewczynami na kawałek chleba z pomidorem. Babcia od lat hoduje
malinówki, najpyszniejsze pomidory jakie jadłam:)
Bardzo często wieczorami wspinałam
się na drzewo i wcinałam pyszne jabłka- papierówki. Siedząc na
drzewie oglądałam zachody słońca. Oto dojrzewające papierówki:)
Nie mogę się ich doczekać.
Ile kamieni i ozdób wrzuciłam do
stawu przed domem... nie sposób to zliczyć. Co jakiś czas, gdy
miałam jakieś marzenie poświęcałam swoje pierścionki, kamyki,
bransoletki mamy i składałam niejako ofiarę naturze, by w zamian
za prezenty wrzucane do stawu spełniała moje marzenia. Nie
przypominam sobie, czy przynosiło to efekty, ale najwyraźniej tak,
skoro byłam szczęśliwym dzieckiem.
Niestety żadnej kury wyścigowej nie udało mi się sfotografować.. Nic dziwnego. Wszystkie uciekły jak tylko wyczuły moją obecność na podwórku. Pewnie pamiętają jak to wiązałyśmy im kokardy i smycz na szyi ze wstążek. Nie raz były wyprowadzane na spacer:)) Nie ma kur, ale za to są kaczki modelki. Do niedawna były też gęsi gryzityłki, ale nie wiem gdzie się podziały.
Mogłabym tak długo opowiadać o przygodach swojego dzieciństwa. Podczas każdego spotkania rodzinnego, nasi rodzice i wujkowie są bombardowani coraz to nowymi historyjkami, które wspominamy i które postanawiamy ujawnić:) Wspomnienia razem z kuzynkami, mam cudowne. Podobnie jak kwiaty mojej babci.
Jak dobrze, że gdy tylko się tego pragnie, można do nich wrócić.
I do ukochanego miejsca.
A przede wszystkim do osób bliskich:)